Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego w czwartek, 04.09.2025, na stronie The-EAR.net.
The-EAR.net to ceniony portal internetowy poświęcony wysokiej klasy sprzętowi audio i recenzjom hi-fi. Znajdziesz tam rzetelne testy kolumn, wzmacniaczy, systemów audio i akcesoriów, pisane przez doświadczonych audiofilów i inżynierów dźwięku. The-EAR.net słynie ze skrupulatnego podejścia do kwestii technicznych, muzykalności i jakości wykonania sprzętu – dzięki temu jego recenzje są uznawane za wartościowe źródło wiedzy dla wymagających słuchaczy.

Moja przygoda z Oephi trwa już od kilku miesięcy. Zaczęła się od spotkania z właścicielem i projektantem marki, dr Joakimem Juhlem, podczas wydarzenia dealerskiego, gdzie miałem okazję posłuchać kilku modeli z oferty. Ta podróż z Oephi zmieniła sposób, w jaki oceniam i postrzegam komponenty audio – w tym również kable. Hasło marki „Timing Is Everything” oznacza coś znacznie więcej niż tylko PRaT (pace, rhythm and timing – tempo, rytm i timing). Filozofia dr Juhla koncentruje się na zachowaniu spójności fazowej i szerokości pasma. To ideologia, która przenika wszystkie produkty marki – także kable, które uważam za nieodłączną część systemu. Gdy te elementy zostają zoptymalizowane, otrzymujemy muzykę z poziomem poprawności czasowej, jaki rzadko można spotkać. Co więcej, gdy dźwięk kończy się dokładnie w odpowiednim momencie, cewki głośnikowe są gotowe na kolejny sygnał, co skutkuje niższym poziomem szumów i bardziej precyzyjną reprodukcją tonalną.
Projektanci kolumn mogą podchodzić do swojego zadania na wiele sposobów – jedni dążą do określonej charakterystyki częstotliwościowej (np. jak najbardziej liniowej lub dopasowanej do typowych warunków akustycznych pomieszczeń odsłuchowych), inni chcą, by ich konstrukcje dobrze współpracowały z konkretnymi elektronikami czy oferowały „przyjemne” brzmienie. Dla Joakima kluczem jest dokładność tonalna i czasowa, osiągana poprzez obniżenie szumu tła i zapewnienie, by sygnał przechodził przez każdy element toru z minimalnym zakłóceniem spójności fazowej. Taka przezroczystość stawia wymagania wobec reszty systemu, ale jeśli uda się je spełnić, nagroda jest ogromna: koherencja, przejrzystość, szybkość, precyzja i muzyczna szczerość, których trudno szukać gdzie indziej.
Mimo swojego wieku, mój Moon 600i okazał się świetnym partnerem dla Transcendence 2.5. Sama czułość 89 dB nie mówi wszystkiego – 75-watowy wzmacniacz zintegrowany, który znakomicie radził sobie z modelami Lounge 2.5 (89,5 dB), nie był szczęśliwym partnerem dla Transcendence 2.5. Te kolumny potrzebują wzmacniacza zdolnego do dużych wahań prądowych, bez tłumienia timingu – a Moon spełnił to zadanie. Jeszcze dalej poszedł Vitus RI-101 MkII – duńska bestia, która dodała masy, autorytetu i rozdzielczości, prowadząc do porywających efektów.
Transcendence 2.5 ujawniają także więcej na temat jakości zasilania niż jakiekolwiek inne kolumny, jakie miałem u siebie. Użycie jakiegokolwiek filtra sieciowego poza najbardziej transparentnymi potrafi ograniczyć ich potencjał – czego doświadczyłem z moim standardowym blokiem dystrybucyjnym. Wcześniej korzystałem z kabli z serii Ascendence, ale dopiero Immanence pokazały, jak niski może być poziom szumów – co pozwoliło Transcendence 2.5 zachować koherencję i angażujące brzmienie nawet w najcichszych fragmentach nagrań.
Wszystkie kolumny Oephi, w tym Transcendence 2.5, cechuje niezwykła neutralność. Niektórzy audiofile wierzą, że „zrównoważony system” to taki, w którym komponenty o różnych odchyleniach tonalnych wzajemnie się korygują. Wielu z nas próbowało zapewne wyrównać brzmienie zmieniając kable czy używając kolumn o łagodniejszym charakterze, aby poskromić zbyt ofensywne źródło. Joakim wielokrotnie podkreślał w rozmowach online, że wszelkie odejście od neutralności to koloracja, czyli filtr, który ogranicza przejrzystość. Tak zwane „komplementarne” dobieranie komponentów może dać pożądany balans tonalny, ale w praktyce oznacza przejście sygnału przez dwa filtry – a to nieodwracalna utrata informacji, także w domenie czasowej.

Obudowy i zmodyfikowane tweetery SEAS stosowane są w różnych modelach Oephi – od Lounge po Ascendence i Transcendence. Różnice tkwią w okablowaniu wewnętrznym, terminalach, zwrotnicach i – kluczowo – przetwornikach nisko-średniotonowych. Zapytany o to, czy aluminiowo-magnezowy tweeter z tytanowym karkasem cewki różni się w poszczególnych seriach, Joakim odpowiedział, że we wszystkich modelach stosowane są identyczne jednostki wysokotonowe. Jednak przetworniki Purifi używane w Transcendence mają nawet do 20 dB niższe zniekształcenia harmoniczne i intermodulacyjne niż w niższych seriach – a ich przewaga słyszalna jest już w górnym środku pasma. Dodatkowo na płytkach zwrotnicy zastosowano lepsze komponenty, w tym technologię XO tech, która imituje kondensator, ale generuje znacznie mniej zniekształceń fazowych. Aby zapewnić maksymalną szybkość, 176-mm przetworniki Purifi w tej serii nie posiadają standardowej powłoki polimerowej.
Transcendence 2.5 to konstrukcja z podwójnym bas-refleksem skierowanym do tyłu. W moim pomieszczeniu sprawdziło się ustawienie około 30 cm od tylnej ściany. Po eksperymentach zdecydowałem się na ustawienie na wprost, bez toe-in, z tweeterami bliżej środka. Kolumny posiadają odsprzęgającą podstawę z kolcami wysokiej jakości w zestawie, ale w moim przypadku najlepiej zagrały ustawione na platformach Townshend Podium. Producent rekomenduje kolce – warto więc samemu spróbować różnych konfiguracji.
Po właściwym ustawieniu i z odpowiednim wzmacniaczem Transcendence 2.5 pokazują niezwykłe połączenie rozdzielczości, szybkości, dynamiki i rytmicznej kontroli. Potrafią też wydobyć maksimum z dowolnego nagrania – od rocka (T. Rex Electric Warrior), przez jazz (Tom Waits Swordfishtrombones), po elektronikę (Massive Attack Angel, Infected Mushroom Bliss on Mushrooms). Ich bas schodzi głęboko (deklarowane 30 Hz in-room), ale subiektywnie wydaje się jeszcze niżej, dzięki zwartości i energii.
Nawet słabsze realizacje z lat 80. – często chude i ostre – zabrzmiały ekscytująco, z odpowiednią masą i balansem tonalnym. Świetne nagrania natomiast, jak wspomniany Tom Waits czy fusion jazz Idrisa Muhammada, pokazały nie tylko dynamikę i timing, ale też organiczną głębię sceny dźwiękowej.
Wnioski? Oephi Transcendence 2.5 to kolumny, które potrafią uzależnić. Dają wgląd w nagrania na poziomie, który trudno później „odzobaczyć”. Są wymagające wobec reszty toru, ale odwdzięczają się spójnością czasową, neutralnością i muzykalnością, które wykraczają poza utarte schematy. To konstrukcje nie „upiększające” czy romantyzujące muzyki, ale pokazujące ją taką, jaka jest – bez zmęczenia czy przesady. W mojej opinii Transcendence 2.5 mogą być „słodkim punktem” w ofercie Oephi i są pozycją obowiązkową do odsłuchu w swoim przedziale cenowym.
Artykuł autorstwa: Chris Baillie
Zachęcamy także do zapoznania się z oryginalną wersją recenzji opublikowaną na stronie The-EAR.net, gdzie znajdziecie wiele innych rzetelnych testów i opinii na temat sprzętu audio z najwyższej półki.

